Obecnie wytwarzanie biżuterii podzieliło się na dwa zasadnicze sektory.Pierwszy, mniejszy, a zajmujący się prawdziwą biżuterią wytwarzaną ze szlachetnych metali w towarzystwie również szlachetnych kamieni nadal opiera się na mistrzach pracujących prawie samotnie i w małych manufakturach. Drugim sektorem są duże firmy, które zobligowane nazwą „Firma Jubilerska” zajmują się niewielką produkcją, bardziej dla zachowania twarzy niż dla innych korzyści, jednak zasadniczą ich działalnością jest handel… Poza nimi istnieje jeszcze niszowa sfera biżuterii „fashion” i przeżywająca głęboki kryzys biżuteria artystyczna. O ile pierwszy sektor będzie istniał zawsze, bo nic nie zastąpi uroku i wartości prawdziwych kamieni oraz magicznego koloru złota, pozostałe mogą mieć problemy z sensem swego istnienia. Przyczyn jest wiele, od ociężałości decyzyjnej, która paraliżuje wszystkie wielkie firmy, złe pojmowanie znaczenia biżuterii, a skończywszy na najważniejszej – sprzedają nie biżuterię, a „masę towarową o charakterze ozdobnym z metali szlachetnych, w cenie wprost proporcjonalnej do wagi”.
Żyjemy w czasach bardzo dynamicznego rozwoju technologicznego. Postęp ma jedną zasadniczą wadę, a mianowicie jest drogi. I dlatego w pierwszej kolejności trafia tam, gdzie może być dobrze wykorzystany lub tam, gdzie się szybko zamortyzuje. Innowacje wprowadzone we właściwym momencie i w sposób przemyślany mogą zmienić status firmy, spowodować szybki rozwój i pozwolić na wzrost sprzedaży.
Jedną z większych rewolucji w przemyśle jubilerskim jest wprowadzenie technologi CAD. Umiejętne korzystanie z projektowania wspomaganego komputerem i zakończenie procesu gotowym do odlewu modelem woskowym daje nieopisaną przewagę nad konkurencją. Tak mogło by się wydawać, ale rzeczywistość maluje się szarościami z przewagą czerni. Tylko znikoma część firm posiadających możliwości korzystania z CAD umie je właściwie wykorzystać.
Większość uwierzyła w opinię, że komputery wszystko robią same, bo wzmianka o „wspomaganiu projektowania” została przeoczona. Komputer nie zrobi nic, jeśli nie będzie kierowany przez człowieka. Czynnik ludzki w „systemie CAD” jest najsłabszym ogniwem z bardzo prostej przyczyny – trudno o osobę znającą technologię, program i jeszcze umiejącą stworzyć coś, czego nie mają inni. No i trzeba za te umiejętności zapłacić, a maszyna to inwestycja jednorazowa.
I w ten sposób dochodzi do paradoksów. Duża firma ma sieć sklepów, ma drukarkę i ma projektanta, dla którego szuka „asystenta” znającego program by mógł/mogła przełożyć myśl projektanta na kod czytany przez drukarkę. Nie chce przeszkolić projektanta, co jest najprostsze, chce sprowadzić proces projektowania do ciągłych dyskusji, narad i przekonywania się nawzajem.
Łatwo się domyślić ile czasu upłynie od pomysłu do wykonanie prototypu, od trzech do sześciu miesięcy.
Nie trudne było do przewidzenia, ze ktoś wpadnie na pomysł połączenia możliwości jakie daje oprogramowanie CAD z potencjałem twórczym młodych ludzi dodając do tego ogólnodostępną i łatwą sprzedaż internetową. Powstają platformy internetowe, które łączą projektantów z producentem i organizują sprzedaż. Administrując przedsięwzięciem ułatwiają kontakt projektantów z odbiorcami, zajmują się sprawami finansowymi, promocją, kontaktami i w zasadzie wszystkim co jest potrzebne do sprawnego działania. Jednym z takich miejsc jest „shapeways.com.” (obrazek 1)
To oczywiście początki, ale biorąc pod uwagę dostępne możliwości i błyskawiczny rozwój wszystkiego, co jest związane z internetem możliwości są imponujące. Na razie nie są zbyt szerokie, ale nawet na tym etapie biją na głowę ofertę firm jubilerskich, których jedynym atutem jest sieć sklepów z blaszkami i koralikami na sznurowadłach.
Pominę tu niezliczoną ofertę projektantów, z których każdy może zamieścić tam swój model i czekać na oferty. Dalej sprawy toczą się prawie same. Klient zamawia płaci, firma wykonuje, wysyła i wszyscy są zadowoleni.
Poza gotową ofertą są jeszcze tzw. kreatory, w których każdy użytkownik internetu, bez znajomości programu 3d może zmodyfikować gotowy szablon-biżuterię tak by spełniła jego oczekiwania.(obrazek2)
Jest kilka ciekawych szablonów, można modyfikować ornament, ba, nawet posłużyć się własnym wzorem. Mamy wpływ na szerokość pierścionka czy na szerokość brzegów.Dużą dowolność mamy w doborze grawerunku – umieszczamy własny tekst, program oferuje cztery rodzaje czcionek a wielkość dobieramy płynnie. Obsługa jest dziecinnie prosta, zdecydowanie łatwiejsza niż próba przekazania idei swojego pomysłu jakiemukolwiek wykonawcy.
Należy przypuszczać, że możliwości programu szybko się rozwiną, bo przecież wszystko staje się prostsze , szybsze i łatwiejsze. Czym jednak jest ta nowość, czy może stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla producentów i sprzedawców biżuterii ? I tak, i nie. Ta nowość dotyczy jedynie producentów „wyrobów biżuteriopodobnych” (taka analogia do wyrobów czekoladopodobnych ze schyłkowego okresu PRL), bo prawdziwej biżuterii z diamentami i innymi kamieniami szlachetnymi nie dotknie, niemożliwość jest oczywista.
Jeśli chodzi o produkcję masową, zwłaszcza modnej ostatnio „biżuterii personalizowanej”, którą jest najczęściej metalowa blaszka , np.: w kształcie serca z wydrapanym napisem „Marysia”, dla urody noszona na sznurówce to może być to cios ostateczny. To, że piszę o sznurówkach może wydać się dziwne, ale nie do końca tak jest. Wystarczy zajrzeć do internetu by nie bez zdziwienia przekonać się, że to standard w firmach jubilerskich mających sieci sklepów.
Pewnie, można wzruszyć ramionami i trwać z uporem w przekonaniu, że indywidualne projektowanie pierścionka na internetowej stronie to chwilowa moda i jak każda moda minie. Tak jak blisko dziesięć lat temu wielu producentów podśmiewało się z technologi CAD, a niektórzy do dziś próbują podtrzymywać mit, że biżuteria projektowana w 3D nie ma duszy i za wszelką cenę dzielą ją na ręczną robotę i „coś z komputera”.
Ale,o ile do tej pory dobry model 3D musiał być wykonany przez człowieka o wysokich kwalifikacjachi rzadkich umiejętnościach to teraz każdy kto wejdzie na tę internetową platformę potrafi zrobić model jakiego dziesięć lat temu nawet najzdolniejszy jubiler nie był w stanie sobie wyobrazić.
Postępu technicznego w produkcji nie da się zatrzymać, nieskuteczne próby trwają już od połowy XVII wieku, od czasu pierwszej rewolucji technicznej czyli wprowadzenia manufaktur. Stare powiedzenie mówi, że skoro wroga nie można pokonać to trzeba się do niego przyłączyć. Na to nigdy nie jest za późno, ale trzeba pokonać lęki, a przede wszystkim pychę. I wypada w końcu przyjąć do świadomości, że w obecnym świecie, w którym wszyscy już wszystko prawie widzieli i trudno o atrakcje, jedynym motorem nakręcającym sprzedaż jest wzornictwo, różne od innych i często zmieniane. Tylko tak można przyciągnąć klienta, co zresztą widać na powyższym przykładzie. Produkowanie przez pięć lat tego samego wzoru pierścionka w dzisiejszych czasach nie świadczy dobrze o potencjale firmy , tym bardziej, że zrobienie nowego wzoru od powstania projektu do wykonania prototypu zajmuje tydzień.
Kto tego nie potrafi zrozumieć może mieć w najbliższym czasie trudności, bo wystarczy, że klienci zrozumieją, że moda na personalizację tak naprawdę jest sposobem na zarabianie pieniędzy, bo jak coś indywidualnego może być produkowane przez lata w tysiącach egzemplarzy ?
Tomasz Ogrodowski